Naprawdę... mam awersję do Warszawy jak nigdy dotąd... biorąc pod uwagę moje 5 obozów i 4 zimowiska. Dlaczego? Może dlatego, że spędziłam tam tylko 11 dni oficjalnego obozu... a resztę na kolonii... tzn. najpierw kwaterka i dwa dni pionierki, potem kolonia, a potem obóz. I obóz był mistrzem. W mojej klasyfikacji plasuje się na drugim miejscu zaraz po Babilonie. A to naprawdę dużo... bo Babilon to mistrz, a i Wydminy (do tej pory na drugim) niezgorsze. Kocham 169. Naprawdę, moja miłość do szczepu ostatnio słabła, ale teraz wzrosła z całą mocą. Ci wszyscy ludzie, z którymi spędzam miesiąc, codziennie widząc ich na stołówce, w trakcie zajęć i w ogóle... wiem, że mogę pójść do Isi, pogadać, pośpiewać, pójść do Ryców i pytać o gwizdek, pożyczyć latarkę, albo kadrę;], a potem nagle trach... ładują nas do autokarów i siłą ciągną do Warszawy... to jest najgorsze. Strasznie tęsknię. Nie chcę tu być. Kręci mnie tylko prysznic, którym już się dostatecznie nacieszyłam... naprawdę, mogę spać w -syfnych skarpetkach tych samych (do spania:P) od dwóch tygodni zwinięta na kocu na pomoście, wolę to niż pachnącą proszkiem do prania pościel... wolę, bo wtedy wiem, że jestem na obozie i bawię się najlepiej na świecie. A co do kolonii... to też niesamowicie tęsknię za tymi dziećmi... przez dwa tygodnie byłam dla nich Adasiem Niezgódką, kochaną dh. Becią, a potem fru i wyjechały, a ja pojechałam na obóz... i już nie będę ich druhną, bo od września zakładam swoją gromadę... lista podziękowanio-pozdrowień będzie tym razem bardzo długa... dłuższa niż rok temu nawet...
-Bogusi - za to, że przyjęła nas pod swe skrzydła na czas kolonii i dobrze się bawiła z naszym czerwono-żółtym timem, bo czerwony i żółty daje razem pomarańcz:),
-Bartiemu - za to, że już odkryłam, że jego ego nie mieści się na naszej planecie, ale jest też czasem bardzo fajny i mniej próżny,
-Jackowi - za towarzystwo, kiedy byłam chora,
-Tomkowi Tr. - za bycie Szczepowym... i oboźnym na kolonii... za mądre słowo,
-Tomkowi K. - za bycie, za krzyżówki, książkę i rozrywki w czasie mojej choroby, za rozmowy, za pomoc w układaniu wszystkiego, za tę dziwną relację,
-Martynie i Kasi B. - za bycie komendą i za home soksy:D przydały się na obozie(zbiorowo, bo nie wiem, która wybierała:),
-Karolowi - za słodkie bułki, które po tygodniu wychodziły mi uszami, za transport na i z kolonii, do szpitala, za hot-dogi,
-Aśce - za odwiedziny i dobrą radę, którą służy odkąd ją znam,
-Ulce - również za odwiedziny, za kartkę, za nakręcanie z umiarem... (w tym roku w odróżnieniu od zeszłego Tobie dziękuję, może to spowoduje, że zatęsknisz jeszcze bardziej za lasem),
-Isi - za bycie Isią, za to, że mimo braku czasu zdarzało nam się pogadać,
-Góralowi - trochę na wyrost za "Przyjdzie rozstań czas", którą mi obiecuje i za to, że go polubiłam,
-Kasi - za nasze asertywne rozmowy, za jej śmieszny humor w szpitalu i ogólnie wieczorami, za to, że się nie zjadłyśmy nawzajem mimo wszystko,
-Werze i Adze - wybaczcie, że zbiorowo, ale nie zbiorowo byłoby zbyt osobiście, a tego nie chcemy... za to, że mimo wszystko choć miały już mega dość... wysłuchiwały i rozmawiały... i że Aga zawsze miała jakieś odkrycie albo stwierdzenie,
-Maćkowi, przy okazji gratulując nowej funkcji... za przełożenie wirtualności na realność, że tak powiem na przykład,
-Weronice - za to, że za mną tęskniła i jako jedyna to powiedziała;] i że powiedziała, że ze mną są najlepsze ploty, cokolwiek miała na myśli:P,
-Izie - za całokształt jak sądzę,
-Ani - za to, że jako jedyna zawsze doceni moje żarty... no chyba, że są dnem totalnym...
-Szymonowi - za herbatkę na zły nastrój,
-Kasi Koso- za jej romans wyimaginowany nieco,
-Mai - z gratulacjami złożenia przyrzeczenia... za to, że nie zrażała się moimi wymyślnymi plotami i monotonią,
i całemu obozowi jak sądzę, bo było, tak jak miało być i przyczynili się do tego wszyscy, którzy tam byli...
czwartek, 31 lipca 2008
Subskrybuj:
Posty (Atom)