niedziela, 29 marca 2009

Nie najciekawiej, ale nieźle.

Właśnie tak mi jest. Nie narzekam na nic specjalnie, wszystko raczej w porządku u mnie. Cieszycie się, c'nie? A z konkretów to... był meksyk wczoraj, w którym udziału nie brałam, lecz jedynie na apelu byłam. Ale za to widziałam się z Szychą:)! I z Monią przez chwilę niestety też...:P jesteś mega przypałem, ale i tak Cię kocham w 6 językach. Ponadto cóż? W szkole jest nieźle, uczyć się i tak nie mam zamiaru, ale jakoś żyję. Gromada ma liczy nadal 8 dziewojek i jest mega super ona. Pozdrawiam:
-prząśnice + Marysię moje drogie... poza Krychą, która mię olała... i Marysią, której nie widziałam mimo usilnych poszukiwań,
-Werę, która przetrwała agri i brawusie jej się za to należą,
-Agę, bo tak,
-Agatę, bo nie (haha, ale śmieszne),
-Jacka, ogóóóólnie humor;].

środa, 18 marca 2009

Tytuł to trudna sprawa

Tak, tytuł to zdecydowanie trudna sprawa, bo a) bez niego ciężko zacząć, b) jeśli mi się już uda zacząć bez tytułu, to potem przydałoby się go dodać, a pewnie zapomnę w ferworze pisania o tym, c) nie mam pojęcia na jaki dokładnie temat się rozwinę, więc trudno go wymyślić, d) miejsce na Twoją reklamę, e) miejsce na Twoją reklamę itd. A przechodząc do odrobinę (aczkolwiek oczywiście nie za dużą odrobinę) ciekawszych tematów, to dancing queen jestem nadal i bezsprzecznie, coraz bardziej aktywna jestem w ogóle, bo dziś spałam tylko 15 min (i było to pierwsze dzienne spanie od początku tygodnia! mam nadzieję, że ostatnie), a potem jeszcze udało mi się wyjść z domu i mam plan, którego mam plan się trzymać (;]), żeby nauczyć się francuskiego na jutro, a co. Ponadto chciałabym też zaznaczyć moją aktywność zwracając Waszą uwagę na fakt, iż piszę w środę o godz. 19:30, a nie w jakiś pobrzeżny dzień tygodnia w środku nocy. Co poza tym? Wczoraj byłam w kinie na "7 duszach" (nie Wera, nie 14, 17 czy ile Ty ich tam wyliczyłaś:P) i muszę przyznać, że film bardzo ciekawy. Jak już w końcu zorientowałam się o co w nim chodzi, to naprawdę byłam zachwycona:D. Choć moje (i nie tylko!:P) sarkastyczne uwagi pod adresem wydarzeń na ekranie nie wpływały korzystnie na prawidłowe odebranie wzruszającego klimatu płynącego z filmu. Ale i tak było eekstra. Cóż jeszcze? Dziś bardzo skutecznie przeszkodziłam Werze w nauczeniu się matematyki, ale to wszystko dlatego, że Aga jest chora, a Agata coś tam, a ja nie chciałam spać. I słuchajcie! Ze szczególnym pozdro dla Ewy (która tu pewnie nie zagląda i jestem luzerem, że to piszę) mówię, że moja klasa wydaje mi się coraz fajniejsza:). A jak już przesłałam jedno pozdro, to nie pozostaje mi nic innego jak przejść do pointy! Pozdrawiam:
- Werę, indywidualnie, bo wiem, kochanie, że czujesz się niedowartościowana na moim blogu...,
- Agę, by zdrowiała w te pędusie,
- Agatę, bo ona mi już zaczęła naliczać pozdrowienia i czuję presję:P,
- Jacka, a co? Tak po prostu. I tak tu nie wchodzi(sz?),
- Maćka, tym razem nie na początku, żeby nie było:P i też tak po prostu, bo to zasługiwanie zaczyna mi zakrawać na jakąś manipulację, mam rację? (ha! ryyym:P),
- Monikęęęęę happy birthday raz jeszcze... zadzwoniłabym, ale 3 razy składać życzeń nie wypada... i tak tu nie zajrzysz, I love you.

niedziela, 8 marca 2009

I'm a dancing queen!

To znaczy oczywiście mega przesadzam. Do queen to mi jeszcze dalej niż do Doroty Rabczewskiej, ale podobno chcieć to móc, a móc to nie zawsze chcieć. Umiem już krok podstawowy walca angielskiego, wiedeńskiego, cza-czy oraz samby. Szaleństwo... wczoraj nauczyłam się wiedeńskiego, a jutro już kolejne zajęcia, ach taniec, taniec. Wczoraj był z harcerzami, jutro nie, ale tak naprawdę to też. Ponadto jest nieźle, bo nauczyłam się do jutrzejszej klasówki z historii, chyba pierwszy raz w życiu, och, jak nuda potrafi zmienić człowieka. Poza tym cóż? Wczoraj miałam pseudo party imieninowe z moimi frendsówkami forewer, mua, mua:*:*:*:*, a imieniny tak ogólnie to mam dziś, więc właśnie tak, jak ktoś mi jeszcze nie złożył życzeń, to bardzo proszę, opcja "komentarz" jest dostępna:P. Nie no, taki śmieszny żarcik. Haha. A teraz już przejdę do pozdrowień, bo to przecież jest esencja mojej notki:P. Tak więc pozdrawiam:
- Maćka, tak właśnie Ciebie, zasłużyłeś tym razem:), elitarnie, na pierwszym miejscu za ukazanie centrum Warszawy z perspektywy harcerzy z czasów Powstania Warszawskiego, coby nie brzmiało dziwnie:P i takie tam różne, no ogólnie;],
- Adriana, jakoże zapożyczyłam sobie jego sentencję (to z tą chęcią i mocą na początku notencji),
- Jacka, by jutro pony dał radę przejść przez tęczę(aha, aha, tajemnicze żarciki),
- Ninę, dzięki której staję się coraz bardziej podobna do Doduni, och jak to cudownie:P,
- Ulkę, bo ona lubi być pozdrawiana,
- moje frendsówki forewer za cudny prezent, szalone party i reprymendę na wstępie, z wyróżnieniem Agaty, bo my tylko udajemy, że ją lubimy, bo ma fajne mieszkanie:P,
a Pawła nie pozdrowię, bo tym razem wolał francuski ode mnie...;].

niedziela, 1 marca 2009

Ha. No i wreszcie piszę z domu!

Co prawda komputer nie jest mój, lecz pożyczony, ale zawsze, c'nie? Istotne jest to, że mogę z niego korzystać. Tak w ogóle, to naprawdę miło mi ostatnio. Robię wiele rzeczy, mam porządek w pokoju i żyć nie umierać. Widziałam się wreszcie z moimi ukochanymi Prząśnicami + Marysią, co udało nam się w pełnym składzie pierwszy raz od sierpnia, więc uważam, że sukces duży. Poza tym tańczyć już zaczęłam i towarzysko i z harcerzami (choć niedosłownie jeszcze), ojej, jak mnie ta nazwa żenuje. Ponadto, uwaga... ZATWIERDZIŁAM PLAN PRACY! Tak, udało się, po wielu miesiącach żmudnych prac. Co jeszcze? Hm, zaczęłam już czuć się nieźle w klasie, byłam na nocy hipnozy już drugi raz w życiu... i tam był Efekt Motyla... i kuuuuuuurczę, widziałam go czwarty czy też piąty raz, a po prostu myślałam, że padnę z wrażenia i tak. Naprawdę, mistrzostwo w czystym wydaniu. Ponadto, prawie wszystkie moje Muminki mają już mundurki i to jest piękne, zaczęłam też pracę nad pełnowymiarową stroną gromady. Jej. Kończę, bo nudzę, wiem. Pozdrawiam: moje frendsooofffki forever, z którymi byłam na Nocy Hipno, Aśkę, z którą od wieków prowadzę znajomość głównie na gg, ale to wcale nie jest złe chyba, Prząśniczki, które tu nie zaglądają wcale i uważają, żem frajerka z powodu posiadania bloga, Jacka, z którym poszliśmy w tany, Maćka, z którym mam nadzieję pójdziemy, a póki co powodzenia i Damciego, który chce przeczytać tę notkę też.