środa, 13 sierpnia 2008

Aktywne wakacje mam.

Chyba trochę za aktywne jak na moje nerwy. Wczoraj wróciłam ze Stachowa... całe to wracanie trwało 14 godzin... zwiedziłam Słupsk i Gdynię... średnio dokładnie, ale zawsze;]. I to było mega męczące. A jutro już jadę znów. Tym razem na KWZ. Trochę się boję. A nawet nie trochę. Bo kurczę... wyjechać na dwa tygodnie (wracam 28.08.) z samymi dziewczynami, których nie znam (no dobra, poznałam na biwaku, ale nie jakoś mega dobrze)... podczas kiedy zazwyczaj jeżdżę wszędzie z tymi samymi... a do tego bez zasięgu... to trudne. Naprawdę. Pewnie nie dla każdego, niektórzy lubią poznawać nowych ludzi w takich okolicznościach. Ale ja wolę znać dobrze chociaż jedną osobę, bo to mi daje poczucie bezpieczeństwa. Tak, chyba jestem trochę dziwna. A może nie, może inni też tak mają, tylko się do tego nie przyznają? A tak w ogóle, to jakby było mi mało atrakcji w czasie wakacji... to trzy dni po powrocie (czyli już we wrześniu) mam obóz integracyjny z moją nową klasą, a nawet szkołą. Ale to mnie tak nie stresuje, bo znam tam parę osób... w tym Werę;]. Poza tym zasięg będzie, jak sądzę. W każdym razie teraz trzymajcie kciuki, żebym przetrwała najbliższe dwa tygodnie i nie tylko przetrwała, ale wyniosła z tego jak najwięcej, bo w gruncie rzeczy (pozdrawiam Cię, Agata!) właśnie o to w tym chodzi... pozdrawiam wszystkich... ze szczególnym wskazaniem na Maćka i Ulkę, jakoże mieli ostatnimi czasy urodziny. Raz jeszcze wszystkiego najlepszego:). A do wszystkich... do przeczytania za dwa tygodnie, jeśli będzie mi się chciało, a jak nie, to za trzy, albo miesiąc. No, pa;].

1 komentarz:

david santos pisze...

Great!!!
Congratulations.