sobota, 6 września 2008

Umrę z przepracowania

Już to czuję, wiem, że to pesymistyczne nastawienie, ale z moim lenistwem, to to, co mnie czeka naprawdę jest końcem świata. Do 14.09 muszę oddać plan pracy mojej gromady, która jeszcze w ogóle nie istnieje, przed 27.09 muszę zrobić przynajmniej jedną zbiórkę, coby Zuchenki wiedziały choć trochę kim są zanim pójdą na grę zuchową hufca... poza tym od poniedziałku idę do szkoły... i to do liceum, llludzie... coś czuję, że jestem nieprzystosowana. A tak w ogóle... mówiłam, że mniej mnie stresuje integracyjny niż KWZ? To ciekawe, bo wczoraj wróciłam i był to najgorszy wyjazd w moim życiu, seriously. Nikogo nie znałam z mej klasy i nikogo nie poznałam. Zaistniałam jako alien. Naprawdę, totalnie odwrotne wrażenia... KWZ - megasuperekstra i będę to powtarzać wszystkim do końca życia, a integracyny - ekhm. Nie wiem, klasa się teoretycznie zintegrowała... ale ja się nie czuję jej częścią, więc chyba jednak poza mną... a teraz trzymajcie kciuki bym przeżyła ten zabójczy rok... a na razie chociaż miesiąc... Pozdrawiam:
Werę, Kaję i Agatę, dzięki którym jednak nie żałuję wyjazdu na integracyjny:).

1 komentarz:

ula pisze...

współczuję ci jak nie wiem co!!!! ratunku jestem chora...