Tak, drodzy moi... po prawie dwóch latach trzymania na głowie stadka kolegów na "d", bardzo sympatycznych w sumie, przyszła pora, by opuściły one tę moją głowę. Oczywiście nadal są ze mną (znaczy się u mnie w domu), bo przecież nie można wyrzucać przyjaciół. Teraz więc jestem łysa. Spotka się to pewnie zarówno z uznaniem jak i ze stwierdzeniami "lepiej ci było w dredach", ale co mi tam. Ważne, że ja mogę wreszcie przeczesać się szczotką jak należy, poczochrać się spokojnie po głowie, nie bojąc się, że zaplącze mi się palec i myć włosy codziennie;D. Nie powiem, że za obecnością sznurków na mym łbie nie tęsknię... bo tęsknię! Nie mogę teraz nimi zarzucić, nie ciążą mi tak milusio na karku i w ogóle. Ale przynajmniej wyglądam estetyczniej. Tak, zdaję sobie sprawę, że przez ostatnie parę miesięcy moja fryzura nie prezentowała się najgodniej. Otóż, nastały właśnie nowe czasy. Czasy Beci Bez Dredów.
Pozdrawiam:
Werę, która była ze mną w tym ważnym momencie,
moją mamę, która też tam była
pana Piotra (fryzjera) i
panią fryzjerkę (nie wiem jak jej na imię).
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
5 komentarzy:
super.:)
ja tez chciałam byc przy tym...ale coz...co do twojej zmiany to ma mieszane uczucia...ciesze sie bo teraz wyglądasz rzeczywiscie estetyczniej ale to stadko bylo takie słodkie ;( wzruszymlam się:PP
teraz po prostu wygląda jak... chłopiec:)
e tam. miałam nadzieję, że się jeszcze kiedyś przejedziemy metrem i będę ci poprawiała chłopaków na "d". a tak? co ja będe w życiu robiła?
ja już ci pisałam co sądzę O Tym Co Zrobiłaś :)
:*
Prześlij komentarz