poniedziałek, 26 stycznia 2009

After zimowisko

Było mega. Było oja i czadowo. Miałam tu już nie pisać, no bo co w końcu kurczę blade, pisanie bloga to dziwna sprawa. Ale notka pozimowiskowa być musi! Piszę tak chyba po każdym, ale to naprawdę było najmega. Poczułam, że 169 może być jednością, odkryłam też, że naharcerze spoza Szczepu też mogą być fajni. I tak mi jakoś się smutno zrobiło, że wybrałam zuchy. To znaczy kocham je i w ogóle, ale w Mateczniku czułam się jak w domu. A teraz zacznę już pozdrowienia i podziękowania, bo to chyba będzie sedno tej notki. Tak więc pozdrawiam i dziękuję:
-Adze... jak już mówiłam, za wszystko... tak podsumowując naszą trochęzazażyłą znajomość, za filozofie, które nas niszczą zamiast budować, ale i tak są niezbędne,
-Werze... za wszystko też i tu już nie będę rozkładać na czynniki, bo jeszcze ją zażenuję,
-Ani... podtrzymuję karteczkę, kochanie:P. I bijcie mnie i katujcie, a podtrzymam,
-Mai... za to, że jest codzienną zagadką i ma swoje zdanie,
-Madzi... za jej radość, humor i całokształt,
-Kasi... za to pozytywne zdziwienie apropo jej osoby,
-Isi... bo wbrew pozorom jesteśmy podobne:),
-Burakowi... za poczucie humoru, które uwielbiam,
-Łucji! - amam, miaumiau i te sprawy, jesteś moją ulubioną dziewczynką:),
-Martynie - bo bez Ciebie nie byłoby tego zimo,
-Magdzie Dyb., a w sumie W. - bez Ciebie też by go nie było:),
-Karolowi... za żarty i takietam:P,
-Bartkowi... za moje zadania z fizyki i za to, że ma fajną gromadę,
-Jackowi... bo przywrócił mi wiarę w jedność 169,
-Maćkowi... kochaaaaaaaaaaaaaaaaaam Cię moimi myślami całymi dniameee i nocami:P.
-Mułowi... 61 też ludzie, lubię Cię,
-Murzynowi... jak wyżej.
-I wszystkim innym, którzy byli w Alinie:), bo bez nich to nie byłoby to samo, jak mówi zasada zawarta w Efekcie Motyla.

czwartek, 15 stycznia 2009

choram dla odmiany

no dla odmiany w sumie, bo najbardziej w życiu... przez 3 dni temperatura mojego ciała oscylowała między 38,5 a 39... i w związku z powyższym nie pamiętam za wiele z tych dni:P. Teraz z kolei mam jedynie 36, więc przedobrzyłam w drugą stronę. Podsumowując, energii mniej niż zero, a trzeba robić, bo zimo za pasem, a i różne inne rzeczy by się zdało czynić. A co poza tym? Niestety, niewiele, wypełniam moje 1000 panoramicznych i oglądam powtórki seriali, niesamowicie ambitne czynności, ja wiem. Więc chcę już zdrowia... i zimowiska! Pozdrawiam wszystkich. A po zimo opowiem jak było... jak będę chciała:P i może wtedy pozdrowię jakoś konkretniej, jak to mam w zwyczaju.

poniedziałek, 5 stycznia 2009

Jednak bywa wesoło.

Tak, bywa wesoło i sympatycznie w moim życiu nawet jak muszę chodzić do szkoły... a i nauczyciele to nie tacy straszni ludzie, przynajmniej niektórzy:). W ogóle ostatnimi czasy jest mi bardzo fajnie, coraz lepiej i w ogóle zaczynam kochać świat na nowo. Trochę jeszcze jestem nieskoncentrowana i tak dalej, ale już wracam do żywych. Sylwester był bardzo pozytywny, zdecydowanie najlepszy z moich dotychczasowych imprez z cyklu x/x;]. Tylko coś się obawiam, że ta werwa i pozytywne nastawienie jutro mi ulecą... bo kwestia matematyki chyba nie zapowiada się najlepiej... a i przyswojenie całego antyku w jedno popołudnie może być ciężką sprawą, nawet dla takiego mistrza jak ja:P. Także ten, żyję chwilą póki co, a zaraz kończę, by pospieszyć czem prędzej na randkę z Sofoklesem i Edypem;). Pozdrawiam cały świat, ze wskazaniem na moją klasę, której część całkiem polubiłam dziś i liczę, że będę lubić coraz bardziej.