Tak, tytuł to zdecydowanie trudna sprawa, bo a) bez niego ciężko zacząć, b) jeśli mi się już uda zacząć bez tytułu, to potem przydałoby się go dodać, a pewnie zapomnę w ferworze pisania o tym, c) nie mam pojęcia na jaki dokładnie temat się rozwinę, więc trudno go wymyślić, d) miejsce na Twoją reklamę, e) miejsce na Twoją reklamę itd. A przechodząc do odrobinę (aczkolwiek oczywiście nie za dużą odrobinę) ciekawszych tematów, to dancing queen jestem nadal i bezsprzecznie, coraz bardziej aktywna jestem w ogóle, bo dziś spałam tylko 15 min (i było to pierwsze dzienne spanie od początku tygodnia! mam nadzieję, że ostatnie), a potem jeszcze udało mi się wyjść z domu i mam plan, którego mam plan się trzymać (;]), żeby nauczyć się francuskiego na jutro, a co. Ponadto chciałabym też zaznaczyć moją aktywność zwracając Waszą uwagę na fakt, iż piszę w środę o godz. 19:30, a nie w jakiś pobrzeżny dzień tygodnia w środku nocy. Co poza tym? Wczoraj byłam w kinie na "7 duszach" (nie Wera, nie 14, 17 czy ile Ty ich tam wyliczyłaś:P) i muszę przyznać, że film bardzo ciekawy. Jak już w końcu zorientowałam się o co w nim chodzi, to naprawdę byłam zachwycona:D. Choć moje (i nie tylko!:P) sarkastyczne uwagi pod adresem wydarzeń na ekranie nie wpływały korzystnie na prawidłowe odebranie wzruszającego klimatu płynącego z filmu. Ale i tak było eekstra. Cóż jeszcze? Dziś bardzo skutecznie przeszkodziłam Werze w nauczeniu się matematyki, ale to wszystko dlatego, że Aga jest chora, a Agata coś tam, a ja nie chciałam spać. I słuchajcie! Ze szczególnym pozdro dla Ewy (która tu pewnie nie zagląda i jestem luzerem, że to piszę) mówię, że moja klasa wydaje mi się coraz fajniejsza:). A jak już przesłałam jedno pozdro, to nie pozostaje mi nic innego jak przejść do pointy! Pozdrawiam:
- Werę, indywidualnie, bo wiem, kochanie, że czujesz się niedowartościowana na moim blogu...,
- Agę, by zdrowiała w te pędusie,
- Agatę, bo ona mi już zaczęła naliczać pozdrowienia i czuję presję:P,
- Jacka, a co? Tak po prostu. I tak tu nie wchodzi(sz?),
- Maćka, tym razem nie na początku, żeby nie było:P i też tak po prostu, bo to zasługiwanie zaczyna mi zakrawać na jakąś manipulację, mam rację? (ha! ryyym:P),
- Monikęęęęę happy birthday raz jeszcze... zadzwoniłabym, ale 3 razy składać życzeń nie wypada... i tak tu nie zajrzysz, I love you.
środa, 18 marca 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
4 komentarze:
1. Wyliczyłam 17
2. Przez Ciebie nie zrozumiałam matematyki
3. Czuję się dowartościowana
no :)
Buziak prosto z Piernikowego miasta!
szycha
ehu, ehu....ja za to wyliczanie to liczylam na osobna notka na moj temat...wiesz jakas biografia czy cuś :D ale niech ci bedzie...
Agata! upominam Cię... jeśli występujesz jako anonimowy, to w komentarzu chociaż się podpisz... bo ja nie chcę mieć zagadek logicznych pt. "kto to może być?" z Tobą w roli głównej:P. choć tym razem akurat sprawa była prosta...
Prześlij komentarz