sobota, 1 sierpnia 2009

Powiem tak...

wakacje czas zakończyć, tak powinno być, tak być miało, bo przyszła pora by się uczyć dla mnie. Ale jeszcze Kraków... więc jeszcze dwa dni bez nauki teraz, ale tam muszę zacząć. A co już było, w ramach tych wakacji? Nic wakacyjnego, jak to zwykle w wykonaniu dh. Beci. Najpierw kolonia, gdzie 5 bardzo małoletnich dziewczynek bez przerwy wymagało mojej uwagi, bo jakby jej zabrakło to mogły (dosłownie) zabić się siekierą, albo utopić... ale po godzinach było całkiem ekstra i powiem wam, że nie ma co się nastawiać do ludzi, że zawsze są tacy sami. Bo nawet jak ktoś wam kiedyś nie pasował, to teraz może być suuuper.Potem był obóz... no cóż, przykro mi to pisać, ale nie najlepszy z dotychczasowych, lecz wręcz odwrotnie. Nie umiem sprecyzować dlaczego... chyba, że MEGATOTALNIEWIELCE ogromna ilość komarów to dostateczny powód... bo Matecznik w tym roku był ekstra osobowo. Tylko ta klaustrofobia społeczna i brak integracji międzydrużynowej mocno mnie smucił... no i Rycerzy nie było;P... a teraz już przechodzę do pointy mojej noteczki... POZDRAWIAM:
- Agatkę, która może niecałościowo ale była i na kolonii i na obozie... i bardzo ją kocham,
- Werę, mimo wszystko, kocham Cię też mega mega,
- Agę, jw:D,
- Kujawelkę, jesteś mistrzuniem:D, powo z sama-wiesz-kim (choć pewnie nie wiesz, bo ja sama nie wiem o kogo mi chodzi), kocham Cię, Aniu (chciałaś to usłyszeć, teraz niewymuszone sytuacją)
- Gośkę Brz., gdyż właśnie o Tobie tam wyżej było,
- Ankę, bo też,
- Tomka Tra, gdyż to on zawiadował imprezą zwaną obozem,
- Maję, just because,
- Gosię, Igę oraz Madzię, jako królowe nowego pokolenia,
- Kasię Koso, bo rośniesz nam na ojejej...
- Kasię D., miło było Cię poznać, really,
- Bartka, za wieczorny luz mimo wszystko,
- znacie Leona? każdy go zna! on zawsze fajne pomysły ma (to też było pozdro, zgadnijcie dla kogo),
- Franka, bo to było miłe bardzo,
- Rafała, wiesz czemu, a nie wszyscy muszą,
- Kanapkę, już Ci mówiłam jak to jest,
- Adę, Ciebie dla odmiany koham.
- Isię! to karygodne, że o Tobie zapomniałam... powodzenia, seriously.

środa, 24 czerwca 2009

Jestem hardkorem. Czyli notka ku zażenowaniu świata.

I wcale nie w sensie tego śmiesznego w sumie filmu, który jednak traci na wartości, przez to że wszyscy się nim jarają. Tylko tak ogólnie, są wakacje, a ja pierwszy raz w życiu naprawdę ciągle mam coś do roboty i chce mi się. Tzn. robota ta jest miliardy razy fajniejsza niż cokolwiek co miałam do roboty w ciągu roku szkolnego, ale nie nudzę się ani chwili. Tak sobie myślę, że pierwszy raz od naprawdę dawna, jeśli nie od zawsze mogę powiedzieć, że jestem w 99% szczęśliwa. W tym 1% zawiera się jednak dość sporo... ale o tym nie będę tu pisać, więc nawet nie próbujcie mnie namawiać(a wiem, że od razu o tym pomyśleliście na pewno!). A wpływ na to mają ludzie, jak zawsze, którzy są podstawą egzystencji. I brzmi to żenująco, frajersko, górnolotnie i jak tam chcecie, ale tak jest. Dlatego nie będę się już rozwodzić nad tym tematem więcej. Za tydzień (chyba nawet dokładnie, bo jest środa) jadę na kolonię z moimi kochanymi Muminkami i w związku z tym mam naprawdę dużo roboty. Dlatego dzisiejszy wieczór, w odróżnieniu od poprzednich, spędzę skupiając się li i jedynie na "Załodze Tutti-Frutti", w którą to wcielamy się na kolonii (ale nie mówcie zuchenkom!). I być może to jest nawet ostatnia notka przed wyjazdem, bo nie wiem ile jeszcze czasu znajdę. Nie chcę jednak skupiać się na tym w tej dokładnie sekundzie, dlatego wrócę teraz do pierwszej części mej notki i skończę ją pozdrowieniami, dla tych ludzi, którzy są tak ważni, okej? Pozdrawiam:
- Agę, bo w kwestii komfortu psychicznego znaczysz dla mnie mega dużo... i wiesz, kim bym była bez Ciebie, chyba że już nie pamiętasz,
- Agatę, jesteś bowiem hardkorem i uczysz mnie życia, uświadamiasz też ogromną dozę tolerancji, jaką w sobie noszę,
- Werę, mimo wszystko, co się nie dzieje, mnie to nie zrazi... będzie mi najwyżej przykro, ale kocham Cię i w ogóle Was/nas 3, bardzo bardzo,
- Kanapkę, dziękuję Kasiu, że Cię poznaję coraz bardziej,
- Adę, też dziękuję, bardzo... ale chyba nie chcę wiedzieć za co
- Ewę, just because, ukonkretyzujmy moje bycie dobrą duszą!
- Rafała, mam nadzieję, że w ten sposób nie stracę punktów, albo ich nie dodam Tobie;]
- Kamila, za jedną z lepszych imprez w mej karierze, ale Ty i tak tu nie wejdziesz
i słuchajcie, chyba tyle na dziś.

wtorek, 16 czerwca 2009

Cziiilaucik

a raczej bym chciała, by był. Bo szkoła szkołą, przez lipiec nie myślę o poprawce, więc w sumie już jest dla mnie happy end... ale naharcerstwoooo... plan pracy, karty, wpłaty, sraty... nie mam siły generalnie na to i mi się nie chce. Chciałabym już wyczilaucikować się i odprężyć... tzn. okej, "długi łikend" był całkiem odprężający i w porządku, także nie mam wątów i wiem, że teraz trzeba jeszcze trochę się pomęczyć, ale moje lenistwo bardzo mi utrudnia pogodzenie się z tym faktem... i jeszcze ta beznadziejna pogoda! Jak można dopuścić do tego, żeby w połowie czerwca lał taki deszcz bez przerwy?! Nie wiem o czym mam pisać, po prostu odczułam potrzebę, a nie mam ani treści ani formy za bardzo, więc przepraszam moich wiernych fanów, że dziś zawiodłam. Przechodzę do pozdrówek dla ziomqff, może to wyjdzie...
- Agatę - bikoz ma urodziny niedługo, a imprezka już nawet była,
- Werę - nie wiem czemu, z miłości i przyzwyczajenia
- Agę - podobnie,
- Kanapkę, bo jest gwiazdą i niedługo to ona będzie mnie pozdrawiać w bardziej chwytliwych i masowych mediach:P,
- Ninę, bo ma trzecią dziurkę w nosie,
- Adę, bo jest frajerem, a chciałabym by poczuła się fajnie,
- Ewę, bo tak,
- Zuzkę, bo ma już 17 lat,
- Pawła, mimo że mnie olewa(sz) znów, to i tak Cię kocham:*,
- Damciego {zuzki twarz},
- Bartka, bo się zmienił,
- Jacka, bo się nie zmienia.

poniedziałek, 8 czerwca 2009

Nie miałam czasu ani chęci

by tu pisać, bowiem jeszcze nigdy nie miałam tak tragicznej sytuacji pod koniec roku szkolnego. Ale teraz wszystko jest już jasne i klarowne: zaliczyłam chemię (a dokładniej: "z chemii jesteś w 2 klasie"), a z matmy niestety poprawka w kolorze purple/violet... ale zdam ją, nie ma innej opcji, bo moją klasę lubię obecnie tak mega bardzo, że nie jestem w stanie wyobrazić sobie nie zdania. Co poza tym? W sumie nic, bo ostatnie tygodnie upłynęły mi pod znakiem bólu głowy na zmianę o chemię i o matmę... W ciągu dwóch dni uczyłam się więcej niż w ciągu dotychczasowych 9 lat nauki razem... (bo po 5 godzin dziennie) także pozdro. Teraz obiecuję tu, publicznie wszem i wobec, żebym potem nie mogła się wykręcić... że w przyszłym roku (jeśli zdam poprawkę oczywiście) nie doprowadzę do takiego momentu. Obejrzę się w dobrej chwili i nie będę miała żadnej 1 na koniec sem/roku. Taka adrenalina dość ciekawie wpływa na życie (niewiele zabrakło mi do pierwszego w życiu płakania z radości!), ale ból głowy był jednak nie do zniesienia... podsumowując: nie polecam. A teraz czas na pozdro ogromne ze szczególnym wyróżnieniem mojej klasy! Pozdrawiam:
- Adę, która we mnie wierzyła mimo wszystko,
- Ewę, która może w końcu zwątpiła, ale nadal liczę, że to były żarty:P,
- Łukasza, który w tak uroczy sposób mnie pocieszał, że myślałam, iż nie wytrzymam,
- Kanapkę, bo się cieszyła dziś,
- Dżo, gdyż też,
- Żanetkę, która jest długopisem i w ogóóóóóóle;P,
- Pajestkę, która dzieliła ze mną niedolę,
- Ninę, bo dotrzymała słowa,
- Rudą, która powiedziała coś co wcześniej mówiła Ada, ale to było tak urocze, że do tej pory to wspominam,
- Bożenę Dykiel,
- Agę, bo nauczyła mnie tego wszystkiego na chemię, kocham Cię.,
- Agatę, bo powtórzyła ze mną wczoryj,
- Werę, której ręka ucierpiała na skutek mej radości,
- Jacka, wiem, że robiłeś co mogłeś dla mej matmy,
- p. K., bo jestem uczennicą marnotrawną... ale teraz już będę grzeczna.

wtorek, 26 maja 2009

To jest notka w pełni poświęcona moim ukochanym Prząśniczkom + Marysi

A przynajmniej takie jest zamierzenie, ale wątpię bym umiała przez całą rozwodzić się nad moją miłością do nich mając świadomość, że ich niehumanistyczne umysły nigdy nie odwzajemnią zawiłości mych uczuć. Mam też nadzieję, że dotrzymają słowa i zajrzą tu, by przeczytać ten hymn pochwalny na swą cześć. Ale tak naprawdę to nie chodzi tylko o nie, bo cały Toruń razem ze swym klimatem, klubem "Vertigo" i wieloma innymi czynnikami wpłyną na moje obecne uniesienie, jednak nie ukrywajmy, że znajomość nasza uskrzydla mnie najbardziej i pewnie dzięki temu, że jesteśmy frajerkami i widujemy się tak rzadko zaistniała w ogóle ta notka. Weroni, Agnes oraz Kowalsonek mogłyby poczuć się nawet urażone, że one nie mają takiego boskiego hymnu tu nigdzie, ale im mogę okazywać uczucie na co dzień i nie muszę o tym ciągle pisać, co i tak czynię nieodmiennie w prawie każdej noci:P. Nie ukrywajmy, że ludzie w moim życiu to podstawa wszystkiego... i jakkolwiek różowo i pipkarsko to brzmi, tak jest. Każda relacja jest inna i tak fascynująca, że mogłabym ją rozłożyć na czynniki pierwsze, ale najważniejsze jest to, iż mogę to obserwować i czuć to wszystko nie mając w pełni świadomości tego co czuję. Istnieje taka mnogość relacji, uczuć, emocji łączących i różniących ludzi, że cieszy mnie brak odpowiedniej ilości słów, by to opisać. To piękne, że nie muszę nazywać tego, że Monikę lubię/kocham/podziwiam/szanuję tak i tak, a Agę tak tak i jeszcze tak, przyznaję, Maćku, nie na wszystko musi być nazwa. Podsumuję: to wszystko jest tak piękne, że aż skończę... chciałabym być oryginalna i niesztampowa i nie pozdrawiać teraz, ale to nie ma opcji, bo jestem teraz tak przepełniona emocjami, że muszę to napisać:
- Szychę, bo jesteś królową jednoczącą nas, scalającą i najcieplejszą, mimo że najdalszą technicznie,
- Monikę, kocham Cię fizycznie psychicznie i wszelako, mimo że powiesz, że jestem biedna, że to piszę,
- Marysię, uwielbiam Twoje miksowe połączenie dzieciaka i poważnej kobiety z mega umysłem,
- Aśkę, sprzedałabym Ci tu tyle komplementów najchętniej teraz, że nie uwierzyłabyś, że to ja, :* razy milion,
- Kryśkę, nie jesteś ani trochę agresywna, nie wiem czemu tak myślałam, Kynia I love U,
- Werę, pominę czemu, bo się zażenujesz,
- Agę, jesteś mi potrzebna zawsze,
- Agatę, ponieważ jesteś najczęściej, jesteś nr. 1 najczęściej,
- Szymona, jestem zachwycona tym wszystkim, naprawdę,
- Jacka, bądź grzeczny,
- Ninę, bo mnie wysłuchała, ale nawet nie udawała, że ją to obchodzi,
- Ulkę, bo komentuje mi czasem foty,
DZIĘKUJĘ WAM MEGA.

środa, 20 maja 2009

Przestaje być fajnie

bo mam 4 zagrożenia, haha. To znaczy, tak naprawdę trochę się lansuję, bo to modne bać się czy się zda, ale jestem na 99% przekonana, że jednak zdam... ale nikomu nie mówcie, a szczególnie p. Mandy, p. Kryni, p. Kuźmie oraz p. Wasik, bo muszę udawać, że mi zależy, ok? Oprócz tego mam problemy z ogarnięciem wszystkiego co do kolonii, ale tego tym bardziej nikomu nie mówcie, bo generalnie jestem ogarnięta i dam radę... wiecie, zdradzam teraz duże sekrety, więc proszę o dyskrecję... plan pracy to w moim wykonaniu 90% do poprawy, a 10% fajnego pomysłu, więc pozdro dla mnie, tak uważam. Wczoraj przeszłam kurs pierwszej pomocy w wykonaniu studentek AM, więc jestem prawie pełnoprawnym RATOWNIKIEM (pozdro dla mojego przyjaciela, Stasia:*:*:*), a miniony weekend spędziłam bardzo miło i mocno rozrywkowo.. na tyle, że chyba nie dam rady wszystkich pozdrowić, wyobrażacie sobie? Moja elokwencja i twórczość dziś jest mocno uboga, widzę to... więc naprawdę przepraszam, że nie ma żadnych artystycznych metafor i przenośni, ale przejdę już do pozdrowień może, bo to lepiej wyjdzie. Pozdro dla:
- Wery, because jest sztywniarą:P, ale i tak ją/Cię kocham,
- Agi, mimo że nie chce wziąć ze mną ślubu,
- Agaty, bo ma fajnych kolegów:P
- kolegów Agaty (przepraszam, że nieindywidualnie, ale i tak tu nie zajrzycie, więc może innym razem),
- Weroniki J. za mega imprę,
- gości Weroniki ze szczególnym uwzględnieniem Stolca (nie, to naprawdę nie jest to, co myślicie, to człowiek) za nasze nocne tany-tany,
- mojej klaaaaaaaaasy, szczególnie dla... Sary, Kanapki oraz Ady i jak zawsze Niny:), to się już domyślajcie czemu tak albo i nie, jak wolicie,
- Stasieńka, RATOWNIKU:*:*:*:*, za elitarny kurs, który nam załatwił.

sobota, 9 maja 2009

Coraz rzadziej tu pisuję...

cóż, może już z tego wyrastam? Jak myślicie, moi mili? Ogólnie to nie mam jakoś dużo więcej do roboty niż przedtem, ale nie mam też czasu na opisywanie mego życia przez filtrujące sitko... choć nie powiem, czasem to fajne... może zdam z chemii, a może nie, ale mam nadzieję, że jednak tak, poza tym tańczę, śpiewam, recytuję, no cholera, powtarzam się z tym tańczeniem, to ubarwiam rzeczywistość. Poza tym jest raczej fajnie. Czasem mniej, czasem bardziej, zdarzy mi się niefajność czasowa, nadfajność rzadka, fajność pospolita jednak przeważa w moim fajnym życiu. Tak myślę obecnie, zawsze jednak może być fajniej, czyż nie? Fajność jest bowiem rzeczą zarówno względną jak i nieco nieuchwytną, ulotną, a do tego nigdy nie wiesz do końca czym spowodowaną. Może być fajnie fajnie, albo fajnie! lub też fajniusio, fajosko, albo jak wolisz, bylebyś nie wiedział dlaczego, bo wtedy fajność jest w rozkwicie, króluje i góruje nad całą resztą. Chcecie złapać trochę sensu? Lepiej nie, bo przestanie być fajnie. Pozdrawiam Adę dziś bardzo na tę chwilę, Jacka pozdrowienie-uzdrowienie chcąc osiągnąć, Maćka tak na krótko, Werę męcząco, Ninę przepraszająco, cholera, jestem uległa no i koniec na dziś, a za 2 min będzie jutro, także luz.

niedziela, 26 kwietnia 2009

Chciałabym, chciaaaaała...

Żeby już był czwartek w tym tygodniu popołudniu, by mieć w perspektywie całe 5 dni odpoczynku. Wiem, że to brzmi nieco dziwnie w niedzielę popołudniu, ale mijający weekend nie był najbardziej relaksującym w moim życiu. Nie to, żebym sama nie chciała. Bo chciałam i w sumie wiem też, że nie ma co narzekać, bo inni mieli gorzej i w ogóle, aaaale nie zmienia to tego, iż jestem nieco padnięta. Obecność 7 dziewczynek w wieku 7 - 9 lat 24h/doba, którym należy zapewniać rozrywki naprawdę męczy, a równie jak słodkie i miłe, są też mega absorbujące. Mimo to, nie żałuję i największą radość sprawia mi to, że im się podobało:). Tak, brzmię jak stara wariatka. Ale ja kocham moją gromadę. Ponadto w przeciągu 2 ostatnich tygodni nie działo się nic na tyle mega emocjonującego, bym chciała o tym pisać, a wy, drodzy moi liczniejsi niż mi się kiedyś wydawało czytelnicy, chcieli czytać. Wszystko zmierza ku zdaniu do klasy 2, choć chemia może trochę utrudniać sprawę, dancing nadal, jak najbardziej, ale już bez harcerzy wielu, a pozdrawiam całą tę część mojego Szczepu, która była na biwaku z wyróżnieniem Agaty, z którą dzielnie czuwałyśmy(;]) oraz Jacka i Jarka, których podziwiam za to, że dali radę i tę część klasy, którą lubię (ha, zagadka:P).

środa, 8 kwietnia 2009

Wakaaaaaacje.

Tak się trochę czuję, jakby już były. Dzisiaj spędziłam dzień prawie wakacyjnie i było ciepło też prawie wakacyjnie i w ogóle o ja cię. Tylko szkoda, że to prawie się pojawia i tak naprawdę to w następną środę (nie dziś, bo dziś jest dzisiejsza środa) znów idę do szkoły. Ale to nie jest aż takie straszne! Bo fizykę zaliczyłam (dziękuję:) i mam problem tylko z chemią w sumie... a reszta w porządku przedmiotów. A i klasa mi coraz bardziej odpowiada. Jednakowoż wolę na razie o szkolnictwie nie myśleć i snuć wizję wakacyjnego świata. Poza tym też w sumie nadal dancing queen jestem, ostatnio tak zaszalałam, że do tej pory zakwasiątka mnie trzymają. A teraz już kończę i wesołych świąt życzę. Zastanawiam się, czy chcę pozdrawiać indywidualnie... tak... trochę chcę:
- Weroniczkę, którą kocham nad życie i przejawiam to będąc mega złośliwą,
- Agniesię, którą też, ale to nieważne, bo ona jest tylko moim specem do dizajnu,
- Agatę, dzięki której nie mam wyrzutów, że przekładam obowiązki na później na rzecz odpoczynku,
- Jacka, jak zazwyczaj,
- Maćka, bo mam zakwasiątka i umiem fizykę:),
- całą mą klasę ze wskazaniem tych, którym powiedziałam, że ich lubię, Ada:P i tych których lubię, mimo że nie powiedziałam,
- Pawła, jesteś plejbojem:*,
- Zussskę, fajnie Cię czasem zobaczyć,
- Isię, I want to talk to you more!
Dobranoc, lubię komentarze.

niedziela, 29 marca 2009

Nie najciekawiej, ale nieźle.

Właśnie tak mi jest. Nie narzekam na nic specjalnie, wszystko raczej w porządku u mnie. Cieszycie się, c'nie? A z konkretów to... był meksyk wczoraj, w którym udziału nie brałam, lecz jedynie na apelu byłam. Ale za to widziałam się z Szychą:)! I z Monią przez chwilę niestety też...:P jesteś mega przypałem, ale i tak Cię kocham w 6 językach. Ponadto cóż? W szkole jest nieźle, uczyć się i tak nie mam zamiaru, ale jakoś żyję. Gromada ma liczy nadal 8 dziewojek i jest mega super ona. Pozdrawiam:
-prząśnice + Marysię moje drogie... poza Krychą, która mię olała... i Marysią, której nie widziałam mimo usilnych poszukiwań,
-Werę, która przetrwała agri i brawusie jej się za to należą,
-Agę, bo tak,
-Agatę, bo nie (haha, ale śmieszne),
-Jacka, ogóóóólnie humor;].

środa, 18 marca 2009

Tytuł to trudna sprawa

Tak, tytuł to zdecydowanie trudna sprawa, bo a) bez niego ciężko zacząć, b) jeśli mi się już uda zacząć bez tytułu, to potem przydałoby się go dodać, a pewnie zapomnę w ferworze pisania o tym, c) nie mam pojęcia na jaki dokładnie temat się rozwinę, więc trudno go wymyślić, d) miejsce na Twoją reklamę, e) miejsce na Twoją reklamę itd. A przechodząc do odrobinę (aczkolwiek oczywiście nie za dużą odrobinę) ciekawszych tematów, to dancing queen jestem nadal i bezsprzecznie, coraz bardziej aktywna jestem w ogóle, bo dziś spałam tylko 15 min (i było to pierwsze dzienne spanie od początku tygodnia! mam nadzieję, że ostatnie), a potem jeszcze udało mi się wyjść z domu i mam plan, którego mam plan się trzymać (;]), żeby nauczyć się francuskiego na jutro, a co. Ponadto chciałabym też zaznaczyć moją aktywność zwracając Waszą uwagę na fakt, iż piszę w środę o godz. 19:30, a nie w jakiś pobrzeżny dzień tygodnia w środku nocy. Co poza tym? Wczoraj byłam w kinie na "7 duszach" (nie Wera, nie 14, 17 czy ile Ty ich tam wyliczyłaś:P) i muszę przyznać, że film bardzo ciekawy. Jak już w końcu zorientowałam się o co w nim chodzi, to naprawdę byłam zachwycona:D. Choć moje (i nie tylko!:P) sarkastyczne uwagi pod adresem wydarzeń na ekranie nie wpływały korzystnie na prawidłowe odebranie wzruszającego klimatu płynącego z filmu. Ale i tak było eekstra. Cóż jeszcze? Dziś bardzo skutecznie przeszkodziłam Werze w nauczeniu się matematyki, ale to wszystko dlatego, że Aga jest chora, a Agata coś tam, a ja nie chciałam spać. I słuchajcie! Ze szczególnym pozdro dla Ewy (która tu pewnie nie zagląda i jestem luzerem, że to piszę) mówię, że moja klasa wydaje mi się coraz fajniejsza:). A jak już przesłałam jedno pozdro, to nie pozostaje mi nic innego jak przejść do pointy! Pozdrawiam:
- Werę, indywidualnie, bo wiem, kochanie, że czujesz się niedowartościowana na moim blogu...,
- Agę, by zdrowiała w te pędusie,
- Agatę, bo ona mi już zaczęła naliczać pozdrowienia i czuję presję:P,
- Jacka, a co? Tak po prostu. I tak tu nie wchodzi(sz?),
- Maćka, tym razem nie na początku, żeby nie było:P i też tak po prostu, bo to zasługiwanie zaczyna mi zakrawać na jakąś manipulację, mam rację? (ha! ryyym:P),
- Monikęęęęę happy birthday raz jeszcze... zadzwoniłabym, ale 3 razy składać życzeń nie wypada... i tak tu nie zajrzysz, I love you.

niedziela, 8 marca 2009

I'm a dancing queen!

To znaczy oczywiście mega przesadzam. Do queen to mi jeszcze dalej niż do Doroty Rabczewskiej, ale podobno chcieć to móc, a móc to nie zawsze chcieć. Umiem już krok podstawowy walca angielskiego, wiedeńskiego, cza-czy oraz samby. Szaleństwo... wczoraj nauczyłam się wiedeńskiego, a jutro już kolejne zajęcia, ach taniec, taniec. Wczoraj był z harcerzami, jutro nie, ale tak naprawdę to też. Ponadto jest nieźle, bo nauczyłam się do jutrzejszej klasówki z historii, chyba pierwszy raz w życiu, och, jak nuda potrafi zmienić człowieka. Poza tym cóż? Wczoraj miałam pseudo party imieninowe z moimi frendsówkami forewer, mua, mua:*:*:*:*, a imieniny tak ogólnie to mam dziś, więc właśnie tak, jak ktoś mi jeszcze nie złożył życzeń, to bardzo proszę, opcja "komentarz" jest dostępna:P. Nie no, taki śmieszny żarcik. Haha. A teraz już przejdę do pozdrowień, bo to przecież jest esencja mojej notki:P. Tak więc pozdrawiam:
- Maćka, tak właśnie Ciebie, zasłużyłeś tym razem:), elitarnie, na pierwszym miejscu za ukazanie centrum Warszawy z perspektywy harcerzy z czasów Powstania Warszawskiego, coby nie brzmiało dziwnie:P i takie tam różne, no ogólnie;],
- Adriana, jakoże zapożyczyłam sobie jego sentencję (to z tą chęcią i mocą na początku notencji),
- Jacka, by jutro pony dał radę przejść przez tęczę(aha, aha, tajemnicze żarciki),
- Ninę, dzięki której staję się coraz bardziej podobna do Doduni, och jak to cudownie:P,
- Ulkę, bo ona lubi być pozdrawiana,
- moje frendsówki forewer za cudny prezent, szalone party i reprymendę na wstępie, z wyróżnieniem Agaty, bo my tylko udajemy, że ją lubimy, bo ma fajne mieszkanie:P,
a Pawła nie pozdrowię, bo tym razem wolał francuski ode mnie...;].

niedziela, 1 marca 2009

Ha. No i wreszcie piszę z domu!

Co prawda komputer nie jest mój, lecz pożyczony, ale zawsze, c'nie? Istotne jest to, że mogę z niego korzystać. Tak w ogóle, to naprawdę miło mi ostatnio. Robię wiele rzeczy, mam porządek w pokoju i żyć nie umierać. Widziałam się wreszcie z moimi ukochanymi Prząśnicami + Marysią, co udało nam się w pełnym składzie pierwszy raz od sierpnia, więc uważam, że sukces duży. Poza tym tańczyć już zaczęłam i towarzysko i z harcerzami (choć niedosłownie jeszcze), ojej, jak mnie ta nazwa żenuje. Ponadto, uwaga... ZATWIERDZIŁAM PLAN PRACY! Tak, udało się, po wielu miesiącach żmudnych prac. Co jeszcze? Hm, zaczęłam już czuć się nieźle w klasie, byłam na nocy hipnozy już drugi raz w życiu... i tam był Efekt Motyla... i kuuuuuuurczę, widziałam go czwarty czy też piąty raz, a po prostu myślałam, że padnę z wrażenia i tak. Naprawdę, mistrzostwo w czystym wydaniu. Ponadto, prawie wszystkie moje Muminki mają już mundurki i to jest piękne, zaczęłam też pracę nad pełnowymiarową stroną gromady. Jej. Kończę, bo nudzę, wiem. Pozdrawiam: moje frendsooofffki forever, z którymi byłam na Nocy Hipno, Aśkę, z którą od wieków prowadzę znajomość głównie na gg, ale to wcale nie jest złe chyba, Prząśniczki, które tu nie zaglądają wcale i uważają, żem frajerka z powodu posiadania bloga, Jacka, z którym poszliśmy w tany, Maćka, z którym mam nadzieję pójdziemy, a póki co powodzenia i Damciego, który chce przeczytać tę notkę też.

poniedziałek, 23 lutego 2009

Generalnie NADAL NIE POSIADAM KOMPUTERA

i zaczyna mnie to już co najmniej mocno wkurzać. Korzystam z internetu z doskoku w różnych dziwnych miejscach, piszę plan pracy u mamy w pracy, no co to za porządki w ogóle? I w związku z tym się nie wysypiam i jest mi źle. Nie no. Nie tak bardzo, bo w sumie takie aktywne życie to ciekawa opcja jest. Ej, też zauważyliście, że trochę za dużo jest w domyśle w tych zdaniach co napisałam? Otóż, miałam na myśli, że ponieważ muszę specjalne ekspedycje do pracy mej mamy wykonywać, to już nie opłaca mi się wracać do domu i nie mogę spać w dzień. Ale czy to ciekawe i czy był w ogóle sens to pisać? Bardzo to wątpliwe. Od dziś zaczynam tańczyć towarzysko nie z harcerzami. Może coś z tego wyjdzie? Bo generalnie ja i taniec to trochę odległe klimaty, ale na dobrą sprawę to ja w ogóle jestem odległa od jakichkolwiek aktywności, więc nic w tym dziwnego. Moja klasa jest ok. Tak. I z francuskiego dostałam 4 dziś. Pozdrawiam... i liczę, że następny notiszon napiszę już z domu...

piątek, 13 lutego 2009

Generalnie nie posiadam komputera

a co u was?
To naprawdę smutne, bo mam milion rzeczy do zrobienia na nim, a on mi wyświetla, że nie znalazł systemu operacyjnego, no fajnie chłopak ma, c'nie? Poza tym co u mnie? Nic specjalnego, w tym tygodniu udało mi się spać tylko raz! Grejt sakces... jak tak dalej pójdzie, to w przyszłym nie powinnam spać w ogóle... chociaż w czwartek to nie wiem czy się powstrzymam, bo to dzień przesileniowy;]. Chodzę sobie do szkoły, jakoś tak przemykam, że na razie mam tylko jedną jedynkę, w weekendy imprezki u Agatsona się odbywają i jakoś tak w sumie mi fajnie ostatnimi czasy. Napisałabym coś jeszcze, bo jakaś mega nudna ta notka mi się wydaje, ale nie posiadam póki co żadnych innych przemyśleń, które mogłyby być ciekawe dla wszystkich... pozdrawiam więc moją klasę, która naprawdę coraz lepsze wrażenie na mnie robi i w której czuję się coraz lepiej, a także Agatę, która z radością gości nas praktycznie co weekend na swoich dżamperach... no i generalnie cały skład pt. "Frenszip neverend". Tak, dobrze, że to grono jest prywatne:).

piątek, 6 lutego 2009

If I were a boy

I could be the best boy in the world:P. But I'm a girl, so sorry;]. A tak naprawdę, to ani trochę nie chciałam się rozwodzić nad tym tematem, po prostu cudowna piosenka Bajonikle (nie wiem jak się pisze i mówi pseudonim lub też imię tej wspaniałej artyski, która to śpiewa) jakoś mi wpadła w podświadomość. Za to skupić się chciałam na temacie, że zaczęłam żyć aktywniej i w ciągu całego tygodnia tylko 2 razy spałam po południu! Ponadto będę tańcować na różne strony i w ogóle, fajnie jest... to znaczy by było, gdyby nie to, że teraz przez dwa i pół miesiąca muszę zasuwać do tej fajnej placówki zwanej liceum potocznie. A jakoś ciągle się tam nie umiem odnaleźć... nudzę się na polskim, bo przerabiamy głównie rzeczy które już miałam w gimnazjum. Nudzę się na angielskim, bo jestem w mało zaawansowanej grupie i w związku z powyższym cofnęłam się o dwa poziomy. W ogóle, za fajna jestem jak na liceum uważam, powinnam już studiować generalnie. Tak. Poudawajmy, że jestem zarozumiała. Chociaż nie, może jestem. Oj, nieważne. Zaczynam już głupoty opowiadać. Dobranoc. Pozdrawiam... Werę, Agę, Agatę(7 oł jeah!) i Jacka:). A co.

poniedziałek, 26 stycznia 2009

After zimowisko

Było mega. Było oja i czadowo. Miałam tu już nie pisać, no bo co w końcu kurczę blade, pisanie bloga to dziwna sprawa. Ale notka pozimowiskowa być musi! Piszę tak chyba po każdym, ale to naprawdę było najmega. Poczułam, że 169 może być jednością, odkryłam też, że naharcerze spoza Szczepu też mogą być fajni. I tak mi jakoś się smutno zrobiło, że wybrałam zuchy. To znaczy kocham je i w ogóle, ale w Mateczniku czułam się jak w domu. A teraz zacznę już pozdrowienia i podziękowania, bo to chyba będzie sedno tej notki. Tak więc pozdrawiam i dziękuję:
-Adze... jak już mówiłam, za wszystko... tak podsumowując naszą trochęzazażyłą znajomość, za filozofie, które nas niszczą zamiast budować, ale i tak są niezbędne,
-Werze... za wszystko też i tu już nie będę rozkładać na czynniki, bo jeszcze ją zażenuję,
-Ani... podtrzymuję karteczkę, kochanie:P. I bijcie mnie i katujcie, a podtrzymam,
-Mai... za to, że jest codzienną zagadką i ma swoje zdanie,
-Madzi... za jej radość, humor i całokształt,
-Kasi... za to pozytywne zdziwienie apropo jej osoby,
-Isi... bo wbrew pozorom jesteśmy podobne:),
-Burakowi... za poczucie humoru, które uwielbiam,
-Łucji! - amam, miaumiau i te sprawy, jesteś moją ulubioną dziewczynką:),
-Martynie - bo bez Ciebie nie byłoby tego zimo,
-Magdzie Dyb., a w sumie W. - bez Ciebie też by go nie było:),
-Karolowi... za żarty i takietam:P,
-Bartkowi... za moje zadania z fizyki i za to, że ma fajną gromadę,
-Jackowi... bo przywrócił mi wiarę w jedność 169,
-Maćkowi... kochaaaaaaaaaaaaaaaaaam Cię moimi myślami całymi dniameee i nocami:P.
-Mułowi... 61 też ludzie, lubię Cię,
-Murzynowi... jak wyżej.
-I wszystkim innym, którzy byli w Alinie:), bo bez nich to nie byłoby to samo, jak mówi zasada zawarta w Efekcie Motyla.

czwartek, 15 stycznia 2009

choram dla odmiany

no dla odmiany w sumie, bo najbardziej w życiu... przez 3 dni temperatura mojego ciała oscylowała między 38,5 a 39... i w związku z powyższym nie pamiętam za wiele z tych dni:P. Teraz z kolei mam jedynie 36, więc przedobrzyłam w drugą stronę. Podsumowując, energii mniej niż zero, a trzeba robić, bo zimo za pasem, a i różne inne rzeczy by się zdało czynić. A co poza tym? Niestety, niewiele, wypełniam moje 1000 panoramicznych i oglądam powtórki seriali, niesamowicie ambitne czynności, ja wiem. Więc chcę już zdrowia... i zimowiska! Pozdrawiam wszystkich. A po zimo opowiem jak było... jak będę chciała:P i może wtedy pozdrowię jakoś konkretniej, jak to mam w zwyczaju.

poniedziałek, 5 stycznia 2009

Jednak bywa wesoło.

Tak, bywa wesoło i sympatycznie w moim życiu nawet jak muszę chodzić do szkoły... a i nauczyciele to nie tacy straszni ludzie, przynajmniej niektórzy:). W ogóle ostatnimi czasy jest mi bardzo fajnie, coraz lepiej i w ogóle zaczynam kochać świat na nowo. Trochę jeszcze jestem nieskoncentrowana i tak dalej, ale już wracam do żywych. Sylwester był bardzo pozytywny, zdecydowanie najlepszy z moich dotychczasowych imprez z cyklu x/x;]. Tylko coś się obawiam, że ta werwa i pozytywne nastawienie jutro mi ulecą... bo kwestia matematyki chyba nie zapowiada się najlepiej... a i przyswojenie całego antyku w jedno popołudnie może być ciężką sprawą, nawet dla takiego mistrza jak ja:P. Także ten, żyję chwilą póki co, a zaraz kończę, by pospieszyć czem prędzej na randkę z Sofoklesem i Edypem;). Pozdrawiam cały świat, ze wskazaniem na moją klasę, której część całkiem polubiłam dziś i liczę, że będę lubić coraz bardziej.